Nowa osoba do grona.
*Miasto Nightwood, kawiarenka "Anteiku", godz. 13:00
-No więc... Opowiadaj jak było z Zerefkiem. -poprosiłam siadając z Rinem naprzeciw dziewczyn. Meredy wyglądała jakby miała wybuchnąć szczęściem, co do niej nie jest podobne. Zaciskała wargi nie wiedząc od czego zacząć. Rukia pacnęła dziewczynę w łeb widząc, że ta się zacięła.
-Nooo czekamy... -wymamrotała, kładąc się na ręce.
-Patrzcie! -krzyknęła tryskając entuzjazmem. Wyjęła ręce spod stołu. Moje oczy spłonęły od blasku diamentu, ukrytego w srebrnej obrączce na jej palcu. -Od dzisiaj mówcie mi Meredy Fernandes. -gdy to powiedziała szczęki wszystkim opadły, a Rukia walnęła się o zieloną lampę stojącą na stole.
-Co takiego?!- spytała piszczącym głosem
-Gdy Zeref odprowadzał mnie do klatki zauważyłam na schodach płatki róż prowadzące do mojego mieszkania. Weszłam do środka i rozejrzałam się po salonie. Na łóżku leżało małe pudełeczko, a w środku ten oto pierścionek. -Odpowiedziała na pytanie.
-A kiedy się żenicie? -zapytałam przeglądając menu.
-10 sierpnia, to już za kilka miesięcy. No i zgadnijcie kto będzie moimi druhnami... -zaciągnęła.
-KTO?? -zapytała energicznie Kuchiki.
-Wy! - ^.^
-Ey.. Mam być druhną. Ale ja nawet nie znam Pana Młodego! -zwróciłam uwagę.
-A no racja. Zadzwonię po niego. -Meredy wyciągnęła telefon i wybrała numer. -No cześć myszko. (...) No ja też Cię kocham. (...) Nie, ja bardziej (...) Nie, bo ja. Dobra, nie ważne. (...) Nosz kuźwa, odpuść, bo ja wygrywam!
-Ah te małżeńskie problemy. -westchnęła Rukia.
-Wybaczcie, zaraz wracam. -powiedziała Meredy, biorąc w rękę białą kurtkę i wyszła na dwór ciągle mrucząc do słuchawki "nie, ja bardziej."
-To... Z kim idziesz na wesele? -zapytałam z ciekawością Rukii.
-Jak to z kim? Z Renjim oczywiście!
-???
-Z takim chłopakiem co ma włosy sterczące jak ananas.
-Możesz jaśniej? -poprosiłam. Rusia się droczyła, czy naprawdę zapomniała, że straciłam pamięć?
-Wysoki, brązowe oczy, czerwone sterczące włosy, ciało w tatuażach i tak dalej.. -opowiedziała rumieniąc się.
-Umawiasz się z kryminalistą? -zdziwił się Rin
-To nie jest kryminalista! Chyba. W każdym razie to naprawdę miły chłopak. -przyznała.- A ty?
-Co ja?- odparłam nie mając pojęcia o co jej chodzi.
-Z kim ty się wybierasz na bal?
-Aaa, o to pytasz. No cóż... -spojrzałam na Rina.
-Ona idzie ze mną. -odpowiedział stanowczo chłopak i przytulił mnie do siebie. Był taki kochany.. i tak ładnie pachniał. Chwila! O czym ja w ogóle myślę? Chyba powoli zaczynałam go...
-Już jestem! -wyrwała mnie z zamysłu uradowana Meryś siadając obok Rukii. -Moje kochanie powiedziało że przyjdzie za jakieś 15 minut.
-Mogę przyjąć zamówienie? -zapytała przesłodzonym głosem młoda blondynka z brązowymi oczami.
-Nie. -powiedziała zniesmaczona Rusia. Uważnie przyglądała się dziewczynie. W końcu jednak zaczęła mamrotać. -Zakryj sobie dół kobieto, majtki Ci widać.
-Rukia! -syknęła na nią Fernandes (przedtem Keith). -Gdzie ty się patrzysz?! Tak przy okazji.. -zwróciła się w stronę blondi. -Ładne te majteczki, ale lepiej ogól nogi.
-Ja tam się nie skarżę. -wypowiedział z sarkazmem Hanekee.
-Nie patrz. -rozkazałam i zakryłam mu oczy.
-Ale ale ale ale ale...
-Nie. -mruknęłam.
-Czy jest jakiś problem? -zapytał kierownik restauracji. Miał on około 60 lat i ciągle przymrużone oczy.
-Tak. Wydaję mi się, że kelnerki nie powinny mieć tak skąpych stroi. -wyniosła się Kuchiki. Mężczyzna popatrzył przez chwilę na kelnerkę.
-Lucy! Znowu założyłaś zły kostium, marsz do przebieralni.
-Gomene, panie, ale ten kostium jest piękny! -broniła się.
-Szczególnie, że wyglądasz jak prostytutka. -warknęłam na nią. -Masz jakieś 15 lat, o gwałcicielach nie słyszałaś?!
-Albo o mnie! -wtrącił się Rin. Złapałam za jego twarz i cofnęłam go do tyłu.
-Lepiej nic nie mów, bo po nocy możesz się nie obudzić.- szepnęłam, złowrogo mierząc go wzrokiem -Albo zrobię Ci zimną wodę pod prysznicem.
-Uuu. Ja bym się bała. -dopowiedziała Rukia
-Ona nie żartuje, Rin. -ostrzegła go Meredy.
-Ale ale ale ale. Ale ja nie chcę zimnej wody!
-Co ty masz z tym "ale"?! -wrzasnęła Rukia
-Ale ale ale ale ale. No nie mam pojęcia :|
-Co ty masz z tym "ale"?! -wrzasnęła Rukia
-Ale ale ale ale ale. No nie mam pojęcia :|
<FACEPALM>
-Ale człowieku ogarnij się! Ale. -syknęła na niego. -Ale to "ale" jest zaraźliwe. ALE HELP! -przeraziła się.
-Niech się Pani prze Pani w ogóle nie przejmuje, pewnie minie. -pocieszyła ją Lucy.
-Idź ty się w końcu przebrać. -wstałam wnerwiona od stołu.
-Idę, już idę. -marudziła idąc powoli na zaplecze.
-O przyszedł Zeref! -zerwała się Meredy. Popatrzałam na drzwi wejściowe i zauważyłam wysokiego bruneta z czarnymi oczami. Był ubrany w krótkie spodenki, co w jesień było dosyć dziwne i zieloną bluzę, do której zaraz przykleiła się dziewczyna. Chłopak wziął ją w objęcia i podszedł do stolika.
-Cześć wam. -przywitał się.
-Siemasz, jestem Neliel Shura. -podałam mu rękę.
-No przecież ja Cię znam. -zaśmiał się.
-Ale ja Ciebie nie..
-No tak. Jestem Zeref Fernandes. -odpowiedział i uścisnął moją dłoń. -Meryś opowiedziała mi wszystko co się stało, ale ja również nie mogę pomóc. Black wykasował wspomnienia o twoim zamieszkaniu chyba wszystkim.
-Hmm... No cóż, nic na to teraz nie poradzimy, a więc zamówmy w końcu coś do jedzenia. -zasugerowałam siadając obok Rina. Ten przyciągnął mnie trochę do siebie.
-Będzie dobrze, słońce. -szepnął zaczesując mi włosy za ucho. Spojrzałam na niego prosząco. Hanekee pocałował mnie w czoło, a ja oparłam się o jego ramię. Powoli traciłam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy..